Wierzenia Mongołów

    "...W szamańskiej jurcie panuje mrok. Jakaś skulona postać - może to żona, a może młody pomocnik szamana - trzyma ponad stłumionymi płomieniami ogniska masywny krąg jego bębna. On sam siedzi nieco w głębi, za sobą mając figurki bóstw domowego ołtarzyka. Oczy przymknięte, (...) słychać ciche mruczenie modlitwy. Nagle podnosi się, chwyta bęben, uderza weń na próbę - nie, dźwięk nie jest jeszcze odpowiednio donośny, cały dzień padał deszcz i skóra na obręczy zupełnie zwilgotniała, trzeba ją długo suszyć. Siedzący po obu stronach obserwują go w napięciu..." (J.S. Wasilewski, Podróże do piekieł, Warszawa 1979, s.5).

    Religią Mongołów, którą to odziedziczyli oni po przodkach, był szamanizm. Zauważyć można nawet szczątkowe elementy totemizmu - bardziej prymitywnego rodzaju kultu. Tak jak większość ludów żyjących na terenach Syberii i Kazachstanu, Mongołowie wierzyli w istnienie świata duchów. Były to demony żyjące pośród ludzi i zwierząt, czyniące dobro lub zło, będące duchami wrogimi bądź przyjaznymi. Istniał nawet podział na duchy wyższe i niższe. Najważniejszym bóstwem było samo niebo, a właściwie jego deifikacja. Nazywano go Mongke Tengri, co oznacza Wieczne Niebo, bądź też Erketu Tengri - Wszechmocne Niebo. Niebo było więc bóstwem męskim, Ziemia zaś - żeńskim. (Eke Etungen - Matka Ziemia).

    Opieka tych dwóch przedmiotów kultu miała zapewniać szczęście we wszystkich ludzkich poczynaniach. Podobno Czyngis-chan , po zwycięstwie nad Merkwitami powiedział: "wspomożeni przez Niebo i Ziemię, naznaczeni błogosławieństwem Wszechmogącego Nieba, prowadzeni przez Matkę Ziemię, (...) zniszczyliśmy lud Merkwitów". Można znaleźć wiele podobnych cytatów odnoszących się do Ziemi bądź Nieba w "Tajnej historii Mongołów". Pod patronatem Ziemi znajdowało się wszystko to, co nowe. Dzieci, rośliny, stada bydła, jednym słowem wszystko to, co powinno się bujnie rozwijać, było strzeżone przez Matkę Ziemię.

    Oprócz tych dwóch głównych bóstw, ważne były również duchy przodków. W jurtach umieszczano ich wizerunki, zwane ongonami. Oddawano im cześć poprzez kropienie spożywanymi napojami albo smarowanie tłuszczem. Najbardziej popularne były brat gospodarza, umieszczany nad jego głową, oraz chowane pod posłaniem gospodyni wyobrażenie brata gospodyni. Oprócz tego przybijano do ściany mały przedmiot pełniący funkcję stróża domu. Były to drobne figurki, wypchane worki, tkaniny itp. Istniało oczywiście wiele innych bożków, zależnie od okazji. Na przykład przedmioty mające zapewnić pomyślność przy dojeniu krów. Dojenie było obowiązkiem przeznaczonym dla kobiet, więc istniał również podział nie tylko w pracy, ale i w wierzeniach.

    Poza tym wierzono w istnienie wielu demonów, wywołujących choroby, klęski i inne nieszczęścia. Duchy władające określonym obszarem nazywano edżen (pan) lub kan (chan, władca). Do wyższych bóstw zaliczały się też Słońce i Księżyc. Wiadomo, że Mongołowie uważali Słońce za matkę Księżyca. Ich rozumowanie opierało się na fakcie, iż Księżyc odbiera od Słońca światło. O pozostałych relacjach między poszczególnymi bóstwami niestety niewiele wiadomo.

    Według relacji średniowiecznych podróżników, cześć oddawana bóstwom polegała głównie na składaniu ofiar. Przed rozpoczęciem posiłku spryskiwano figurki pierwszym kawałkiem pokarmu. Spotyka się też zapiski mówiące, że Mongołowie wychodzili przed jurtę, gdzie oddawali cześć powietrzu, płomieniom oraz wodzie. Wylewano też część jedzenia na ziemię (jeśli osoba siedziała na koniu, to wylewała ofiarę na szyję konia) oraz wspominano pamięć zmarłych. Ofiary były więc zazwyczaj symboliczne. Gdy zabijano konia, zostawiano bóstwom jedynie skórę zawieszoną na palu, a mięso zjadano. Co ciekawe do czasów późniejszych zachował się zwyczaj składania nieco innej ofiary. Mianowicie ofiarą był również koń, ale go nie zabijano. Biegał on razem ze stadem, ale nikt nie miał do niego prawa i nikt na nim nie jeździł. Dla odróżnienia wplotywało się końską w grzywę wstążki.

    Bardzo niewiele wiadomo również na temat kosmologicznych poglądów Mongołów. Wiemy tylko, że raczej wyobrażali sobie powstanie świata jako naturalny proces. Takie rozumowanie wynikało z obserwacji natury i otoczenia. Uważali, że świat, tak jak wszystko inne, musiał urosnąć. Kiedy mówili, że coś działo się bardzo dawno, używali wyrażenia: gdy świat nie był jeszcze większy od bryły, a morze i rzeki nie większe od strumienia.

    Wierzono w istnienie duszy ludzkiej, ale nic nie wiadomo na temat wiary w życie po śmierci. Prawdopodobnie nie brali pod uwagę możliwości nagrody lub kary za dobre czy złe życie. Działania magiczne były trwałym składnikiem życia codziennego każdego Mongoła: spotykał się on z nimi już przy narodzinach, gdy sprowadzano wróżbitów dla przepowiedzenia jego przyszłości, a towarzyszyły mu one aż po śmierć i pochówek.

    Pośrednikami między światem realnym, a duchowym, byli szamani - boe. Byli oni typowymi przedstawicielami tego rodzaju religii. Nie istniała żadna organizacja czy system. Nie istniały struktury ani szersze organizacje. Działalność szamańska miała zawsze charakter jednostkowy. Szamani pełnili kilka funkcji, byli równocześnie znachorami, czarownikami, wróżbitami itd., przy czym szamanem mogła być kobieta. Żyli raczej w pewnym odizolowaniu. Ludzie zasięgali ich porad, korzystali z "usług", ale równocześnie bano się ich. Zajęcie szamana mogło być o tyle niebezpieczne, że kiedy jego działania nie przyniosły efektów, rodzina poszkodowanego nierzadko biła, a nawet mordowała znachora. Według niektórych odwieczna wrogość między Mongołami a Tatarami wynikła właśnie przez zabicie tatarskiego czarownika.

    Praktyki szamańskie również odpowiadają powszechnym wyobrażeniom. Odbywały się one w mroku, przy dźwiękach bębna. Kapłan stawiał na środku kawał mięsa, które to miało posłużyć za pokarm dla przywoływanych demonów. Wokół znajdowali się ci, którzy to potrzebowali z nimi kontaktu. Magia mogła ludziom pomagać lub im szkodzić. Często ten sam typ działań magicznych mógł, w zależności od intencji szamana, mieć skutki pozytywne lub negatywne. Na przykład oddziaływanie na pogodę za pomocą kamienia określanego jako dżada mogło przyczynić się do złagodzenia mrozu czy zmniejszenia opadów śniegu albo też sprowadzić burzę. Zazwyczaj magia szkodząca nie była powszechnie akceptowana, a często nawet zabraniano jej stosowania. Sankcje w przypadku łamania tego zakazu były bardzo surowe - szczególnie gdy czary przyczyniały się do czyjejś choroby czy śmierci.

    Jednak funkcje szamana i wróżbity były rozdzielone. Pierwszego z nich określano mianem boge, drugiego - tolgeczi. Na dworze Chingis-chana istniała specjalna funkcja dla wróżbity, zwanego w tym przypadku beki, którego atrybutem był biały strój i biały wierzchowiec, a więc elementy nie należące do stroju szamana. Ich pozycja była bardzo wysoka i od ich zdania zależało wiele decyzji podejmowanych przez chana. Jak pisze Rubryk: "Wróżbici [...] są u nich kapłanami i wszystko, co oni zalecają, czyni się bez zwłoki". Wróżono m.in. z lotu ptaka, z wnętrzności zwierząt, z baraniej łopatki. Bardzo popularny był szczególnie ten ostatni sposób. Należało więc opalić baranią łopatkę w ogniu na czarno, a następnie obejrzeć dokładnie, powstałe na skutek gorąca, pęknięcia. Wróżba miała być pomyślna, gdy łopatka popękała podłużnie. Jej spękanie w poprzek czy powstanie odprysków miało zaś oznaczać rychłe niepowodzenia. Czasami używano jednocześnie trzech łopatek i wystarczyło tylko podłużne spękanie jednej z nich, aby wróżbę uznano za pomyślną. Z zachowanych źródeł wiadomo, że tego typu wróżby stosował m.in. Chyngis-chan, a także Möngke. Ten drugi miał nawet specjalną jurtę przeznaczoną wyłącznie na wróżenie z opalanych łopatek.

    Wróżbici wykorzystywali również wiedzę astronomiczną do zdobywania zaufania i pozycji społecznej. Potrafili przewidywać np. zaćmienie słońca lub księżyca. Przed danym zjawiskiem bili w bębny i alarmowali całą osadę. Określali oni również, kiedy nastąpi dzień szczęśliwy, a kiedy pechowy. Dlatego właśnie przed ważnymi przedsięwzięciami najpierw zasięgano opinii wróżbity czy też szamana. Również choroby były częstym powodem odwiedzania czarowników. Za przyczynę choroby uznawano wrogie demony, często władające sąsiednimi ziemiami. W wypadku chorób wróżono ze snów danej osoby. Rubryk opisuje przypadek, kiedy to zachorowała nałożnica jednego z wielkich chanów i na podstawie jej snu szaman przewidział odzyskanie zdrowia.

    Modlono się zazwyczaj z twarzą zwróconą na południe. Popularne były różnego rodzaju przysięgi i obietnice. Najpoważniejszą formą przypieczętowania przysięgi, było rozcięcie np. klaczy i psa, oraz słowne przyrzeczenie. Gdyby obietnicy nie spełniono, z kłamcami miałoby się stać to samo, co ze zwierzętami. Mongołowie mieli również swoje święta. Oprócz świąt takich jak np. pogrzeby, mieli oni także uroczystości periodyczne, to znaczy zgodnie z naturalnym kalendarzem. Marco Polo pisał o Nowym Roku, przypadającym w lutym. Wtedy to ponoć mieszkańcy obozu wkładali białe szaty, mające zapewnić szczęście i radość. Marco Polo pisze również o trzynastu świętach odbywanych w ciągu roku trwającego trzynaście księżycowych miesięcy, a ustanowionych przez Wielkiego Chana. Oprócz praktyk szamańskich brano pod uwagę również znaki niebios - to znaczy wszystkie dostrzegalne zjawiska w otoczeniu. Szczególnie zwracano uwagę na zjawiska atmosferyczne. Panicznie bano się burzy, szczególnie piorunów, co jest zrozumiałe ze względu na stepowy charakter krajobrazu Mongolii. Zabraniano wszelkich kąpieli w rzekach, a nawet prania ubrań. Złamanie zasad było niejednokrotnie karane śmiercią. Co ciekawe, według relacji Marco Polo, gdy piorun uderzył np. w owcę, wówczas Wielki Chan zrzekał się na 3 lata dziesięciny. Wszystko co zostało rażone, było uważane za nieczyste. Wówczas szaman godził się (za odpowiednia opłatą) właściwymi praktykami oczyścić ów przedmiot czy teren.

    Oprócz bardzo odczuwalnych znaków jak np. burza, Mongołowie zwracali dużą uwagę na mniejsze wróżby i zachowania. Bardzo przestrzegano, aby nie stawać na progu podczas wchodzenia do jurty. Gdy do Chana przybywali obcokrajowcy, stawiano specjalna osobę, która miała pilnować gościa. Gdy złamano zakaz niechcący, wówczas nie wyciągano poważniejszych konsekwencji. Jeśli jednak uczyniono to specjalnie, wtedy groziła również kara śmierci. Jako zły znak przyjmowano np. nagłe padnięcie konia w podróży, złamanie koła lub osi u wozu, pęknięcie kotła na strawę, a nawet zwykłe potknięcie się konia. W literaturze można napotkać opisy zdarzeń związanych ze znakami opatrzności, które umocniły wiarę Mongołów w ich wiarygodność. Na przykład gdy Chyngis-chan zapędzony przez wroga do kryjówki w lesie postanowił wreszcie ją opuścić, zsunęło mu się siodło, co uznał za sygnał ostrzegawczy i zawrócił. Powtórna próba wyjścia z gęstwiny zakończyła się wraz z napotkaniem na drodze ogromnego białego głazu, którego tam wcześniej nie było, a który został przez chana uznany za ponowną przestrogę Niebios. Gdy w końcu zmuszony głodem opuścił swą kryjówkę (wbrew widocznym ostrzeżeniom), skończyło się to kompletnym rozbiciem jego wojsk.

    Różne znaki sił wyższych wpływały też często na imiona, które nadawano nowo narodzonym dzieciom. I tak imię Temudżyn pochodzi od wodza Tatarów - Temudżyna Uge, którego jako jeńca przyprowadzono do obozu w dniu urodzin przyszłego stwórcy imperium. Zbieżność w czasie narodzin dziecka i pojmania wroga uznano tu za ewidentny znak niebios. Omen ten mógł rzutować na cały przyszły los dziecka. Podobne zdarzenia odnotowuje się jeszcze kilkakrotnie w opisach życia dawnych Mongołów. Na przykład syna Ugedeja po zwycięskiej bitwie z Tangutami nazwano imieniem ich kraju - Kaszin. Syn zaś Czingis-chana urodzony "w drodze" nazwany został Dżodżi (tj. Gość).

    Podobnie wcześniej wspomniane interpretowanie snów było uznawane za znak niebios. Od sennych przywidzeń zależało niekiedy nawet ułożenie taktyki bitewnej. Biały kolor symbolizował bowiem u dawnych Mongołów szczęście i powodzenie. W darach dla cesarzy znajdowały się często białe przedmioty i zwierzęta, a jeden z cesarzy, Kubiłaj, miał nawet ogromną stadninę białych koni. O wadze tego koloru świadczy fakt, że wspomniany już wyżej wróżbita beki, w którego gestii leżało przepowiadanie dni szczęśliwych, nosił właśnie biały strój i jeździł na wierzchowcu o takiej samej maści. Czerń jako barwa negatywna była w mongolskiej magii kolorów odwrotnością zabarwionej pozytywnie bieli. Odbywała się między nimi symboliczna walka, z której dobro miało - według powszechnego mniemania - wyjść zwycięsko. Jedno ze starych mongolskich powiedzeń wypowiada się w tej kwestii następująco: "czerń wielkości góry może być pokonana przez biel wielkości zająca". Kolory według Mongołów miały też wyróżniać poszczególne narodowości. I tak ludom Indii przyporządkowywano kolor biały, ludom Tybetu - czarny, Chin - czerwony, Korei - błękitny. Sami Mongołowie utożsamiali się z kolorem żółtym. Niezależnie od tego dzielili się na cztery kolory: biały, żółty, czerwony i czarny. Ogół ludności świata określali zaś pojęciem "ludy dziewięciu kolorów".

    Oprócz magii kolorów, praktykowana była przez dawnych Mongołów magia liczb i astrologia. Za liczbę szczęśliwą uważano powszechnie dziewiątkę. Oddawano więc dziewięć pokłonów słońcu i chanowi, temu ostatniemu składano dary po dziewięć sztuk z każdego rodzaju, stosowano kary za dziewięć przewinień itd. Powszechne było również wróżenie z układu ciał niebieskich. Na tej podstawie przepowiadano terminy rozpoczynania wojen, zwoływania narad, powoływania nowego władcy itd. Okresy szczęśliwe wiązano z ruchem księżyca i jego fazami. Aby wróżenie miało pomyślny skutek, starano się często dodatkowo ingerować w jego przebieg. Gdy pierwsza wróżba wyszła niepomyślnie, zwracano się do innej osoby, z nadzieją na lepsze "proroctwo". Jeśli tym razem przepowiednia zapewniała sprzyjający przebieg wydarzeń, twórca poprzedniej wróżby mógł zostać nawet stracony (wypadki takie miały miejsce).

    Próby ingerencji w pomyślność wróżb są świadectwem specyficznego stosunku Mongołów do spraw magiczno-wróżbiarskich. Z jednej strony, jawią się jako dowód na ich aktywną postawę, niechęci wobec biernego oczekiwania losu. Z drugiej strony, stanowią potwierdzenie ogromnego przywiązania Mongołów do wróżb, magii, czarów i wszelkich działań z pogranicza świata ludzi i świata duchów