Najazdy
na Polskę

Najazd
mongolski na Polskę w 1241 roku
W zimie 1240-1241 r. Tatarzy skoncentrowali
w rejonie Lwowa i Włodzimierza Wołyńskiego dwie duże armie. Na wiosnę
1241 r. uderzyły one równocześnie na Węgry i Polskę. Jedna z nich,
licząca 7 tumenów, czyli około 70 tys. ludzi, ruszyła pod wodzą
Batu-chana spod Lwowa na Węgry, które zostały do końca 1241 r. opanowane
w całości, a druga, złożona z 3 tumenów, czyli około 30 tys. ludzi,
skierowała się pod wodzą Bajdara spod Włodzimierza Wołyńskiego na ziemie
polskie.
Sytuacja wewnętrzna w Polsce była w tym
czasie dość korzystna dla zorganizowania obrony. Książę śląski Henryk
Brodaty, zdołał skupić w swoich rękach władzę nad całym Śląskiem, ziemią
krakowską i częścią Wielkopolski. Wszystkie te dzielnice odziedziczył po
nim jego syn Henryk Pobożny. Jednocześnie całe Mazowsze, Kujawy, ziemia
sieradzka i łęczycka pozostawały w rękach księcia Konrada Mazowieckiego.
Ziemią sandomierską władał bratanek Konrada, syn Leszka Białego,
Bolesław Wstydliwy. Była ona najbardziej narażona na atak tatarski.
Przed głównym uderzeniem Bajdar
przeprowadził z rejonu Włodzimierza Wołyńskiego, kilka wypadów
rozpoznawczych mających na celu zastraszenia ludności i utrudnienia
mobilizacji w kraju. W styczniu 1241 r. jedne z tych zagonów, pod wodzą
Bajdara, dotarł przez Lublin do Zawichostu nad Wisłą, a drugi przez
Brześć nad Bugiem aż do Drohiczyna na Podlasiu. W lutym nowy zagon
sięgnął przez Pińsk aż po Nowogródek na Litwie, a drugi, utartym już
szlakiem przez Lublin i Zawichost dotarł do Sandomierza, zdobywając 13
lutego osadę miejską i gród, zaś ludność wymordował lub wziął do
niewoli. Następnie ruszył w głąb Małopolski niszcząc Koprzywnicę,
Wiślicę i Skalbmierz. Po tych sukcesach rozpoczął on odwrót w rejon
koncentracji po drodze spotykają się po raz pierwszy w siłami polskimi
W czasie styczniowych wypadów mongolskich
na ziemie polskie, książęta polscy zarządzili mobilizację, którą
najwcześniej przeprowadzono w ziemi sandomierskiej i krakowskiej. W
rezultacie w momencie lutowego zagonu tatarskiego rycerstwo obu ziem
było skoncentrowane we wsi Kalina koło Miechowa pod wodzą wojewody
krakowskiego Włodzimierza. To właśnie jego wojska zaatakowały Tatarów,
powracających z udanego lutowego wypadu. Do starcia doszło w rejonie wsi
Tursko Wielkie, leżącej na lewym brzegu Wisły poniżej ujścia Dunajca.
Zakończyło się ono porażką wojsk polskich, głównie z powodu
nieznajomości taktyki wojsk tatarskich (pozorowana ucieczka a następnie
powrót i rozbicie rozproszonego przeciwnika).

W marcu 1241 r., ruszyły na Polskę główne
siły armii Bajdara. Dotarły pod Sandomierz, po czym rozdzieliły się na
dwie grupy. Jedna, dowodzona przez Bajdara i licząca około 15 tys.
ludzi, podążała w kierunku Rakowa, a druga, w sile około 10 tys.,
skierowała się, na północ, w kierunku ziemi łęczyckiej i Kujaw.
Południowa grupa, natrafiła w rejonie Gór
Świętokrzyskich na opór ze strony zgromadzonych tam sił małopolskich,
złożonych z wojsk ziemi sandomierskiej i krakowskiej, a dowodzonych
przez wojewodów. W walkach stoczonych w okolicach Chmielnika, Szydłowa i
Tarczka w dniach 18-19 marca 1241 r., oddziały polskie po początkowych
sukcesach uległy przeważającym siłą mongolskim. W walkach tych poległ
m.in. wojewoda krakowski Włodzimierz, kasztelan krakowski Klemens z
Ruszczy oraz kasztelan sandomierski Jakub Raciborowic. Mimo tego,
działania wojsk polskich spełniły swoje zadanie, opóźniając marsz
nieprzyjaciela, umożliwiając ewakuację Krakowa i zorganizowanie drugiej
linii obrony nad górną Odrą.
Wkrótce (po 18 marca a przed 24 marca),
Tatarzy wkroczyli do opuszczonego przez mieszkańców Krakowa. Resztki
ludności, która nie zdążyła uciec, zamknęła się na Wawelu i w kościele
Św. Andrzeja i skutecznie broniła się przed atakami tatarskimi. Bajdar
nie miał czasu zdobywać dobrze ufortyfikowanego kościoła (rejon kościoła
otoczony był wałem drewniano-ziemno-kamiennym oraz bagnami i głęboką
fosą), złupił miasto i okoliczne miejscowości i ruszył na zachód, gdy 1
kwietnia 1241 r. przybył do Krakowa oddział mongolski skierowany w
stronę ziemi łęczyckiej i Kujaw. Odtworzenie trasy jego przemarszu jest
bardzo trudne, z tego powodu, że prawie każde źródło przedstawia inaczej
szlak bojowy tego oddziału, a w niektórych przekazach, jak na przykład w
Roczniku kapituły krakowskiej, w ogóle nie ma wzmianki o działaniach
Mongołów w Polsce centralnej lub północnej. 1 kwietnia połączone siły
mongolskie opuściły Kraków i skierowały się na Racibórz. W rejonie tego
miasta, mongolskie oddziały rozpoznawcze zostały rozbite podczas
przeprawy przez Odrę przez rycerstwo raciborskie pod wodzą księcia
Mieszka II Otyłego. Po tym zwycięstwie, na widok nadciągających
mongolskich sił głównych, wycofał się pod Legnicę do księcia Henryka
Pobożnego. Mongołowie dotarłszy pod Racibórz, nie próbowali go zdobyć
lecz ruszyli wzdłuż Odry, podążyli w kierunku Opola. W pobliżu Opola
napotkali oddziały sandomierskie wspierane przez wojsko księcia
opolskiego Władysława, które po krótkiej walce musiały wycofać się wobec
przewagi nieprzyjaciela w kierunku Wrocławia. Armia mongolska podążyła
za nimi i dotarła pod Wrocław. Miasto zostało wcześniej ewakuowane i
podpalone, a gród przygotowany do obrony. Mongołowie nie próbowali nawet
oblegać grodu wrocławskiego i szybko podążyli w kierunku Legnicy aby nie
dopuścić do połączenia wojsk Henryka II i Wacława I.
Opóźniające działania wojsk
krakowsko-sandomierskich pod Chmielnikiem, a później nad górną Odrą,
pozwoliły Henrykowi Pobożnemu na zgromadzenie na Dolnym Śląsku w okolicy
Legnicy sił liczących około 10 tys. ludzi. Składały się one z rycerstwa
i chłopów śląskich oraz z niedobitków rycerstwa małopolskiego, grup
rycerstwa wielkopolskiego, posiłkowych oddziałów Morawian i
przedstawicieli zakonów rycerskich, mających swe siedziby na Śląsku. Nie
zdążyła przybyć pod Legnicę ciągnąca od południa armia czeska. Wiedząc o
tym Mongołowie nie chcieli dopuścić do połączenia obu armii.
Do starcia doszło dnia 9 kwietnia 1241 r.
na południowy-wschód od Legnicy. Prawdopodobnie Henryk II został
zaskoczony, nieoczekiwanym pojawieniem się pod murami Legnicy armii
mongolskiej. Chcąc połączyć się z armią Wacława I wyruszył z Legnicy na
południe i tam natknął się na idące od strony Wrocławia wojska
mongolskie. Armia Henryka II została podzielona na cztery oddziały.
Pierwszy oddział stanowili krzyżowcy (ochotnicy różnej narodowości
chcący walczyć z poganami), członkowie zakonów rycerskich, w tym na
pewno templariusze, oraz kopacze złota z pobliskiej Złotoryi. Na ich
czele stanął książę czeski Bolesław Dypoldowic, zwany Szepiołką. Drugi
oddział tworzyło rycerstwo krakowskie, ocalałe z bitew pod Turskiem i
Chmielnikiem, oraz część rycerstwa z południowo-zachodniej Wielkopolski
pod wodzą komesa Sulisława, brata wojewody Włodzimierza, poległego pod
Chmielnikiem. Trzeci hufiec stanowiły wojska księcia opolskiego Mieszka
Kazimierzowica, czwarty zaś, którym dowodził osobiście Henryk II,
rycerstwo śląskie i wielkopolskie oraz nieliczne oddziały zaciężne.
Według relacji Długosza, również armia mongolska została podzielona na
cztery oddziały. Liczebność tej armii ocenia się na ok. 8 tys.
wojowników. Henryk II ustawił swoją armię w ten sposób, że na czele
znajdował się oddział Bolesława Szepiołki, za nim , po obu stronach,
oddziały Sulisława i Mieszka Kazimierzowica, a z tyło jako odwód odwód
pod dowództwem samego Henryka II. Było to ustawienie nazywane przez
historyków wojskowości szykiem marszowym. Zabezpieczał on armię polską
przed nagłych atakiem ze wszystkich stron. Wojska mongolskie ustawione
były w dwóch rzutach, w pierwszej linii trzy oddziały, w drugiej –
oddział odwodowy pod dowództwem Bajdara. Spośród trzech oddziałów
ustawionych w pierwszej linii, dwa skrajne, prawy i lewy znajdowały się
prawdopodobnie daleko od środkowego aby uniknąć zauważenia przez
przeciwnika atakującego oddział centralny. Miało to doprowadzić do
okrążenia oddziałów polskich i ich rozbicia. Pierwsza część bitwy to
natarcie oddziału Szepiołki na centralny oddział mongolski. Po
początkowym sukcesie, kiedy wbił się on w szyki mongolskie, został on
zaatakowany i otoczony przez skrzydłowe oddziały mongolskie, które
wyszły z ukrycia. W tym momencie, walczących Mongołów, zaatakowały
oddziały Sulisława i Mieszka Kazimierzowica, złożone z rycerstwa
krakowskiego i opolskiego, osłaniane przez polskich kuszników. Wywołało
to pewne zamieszanie w szeregach mongolskich a nawet ucieczkę pewnej ich
części. Wtedy nastąpiło wydarzenie, które przesądziło o losach bitwy. Z
niewidomych do dzisiaj powodów nastąpił wtedy odwrót oddziału księcia
Mieszka Kazimierzowica. Odsłonięcie jednego ze skrzydeł wojsk polskich
zmusiło Henryka II do natychmiastowego przystąpienia do walki wraz ze
swoim oddziałem. Mimo chwilowej przewagi nie udało się Polakom
powstrzymać uderzenia odwodowego oddziału pod dowództwem Bajdara. Wtedy
wg Jana Długosza, Mongołowie użyli w bitwie gazów bojowych, które
wywołały panikę wśród rycerstwa polskiego i paniczny jego odwrót. W
trakcie odwrotu został złapany a następnie zamordowany przez Mongołów
sam książę Henryk II Pobożny. Bitwa zakończyła się klęską wojsk
polskich. Była to największa i najkrwawsza bitwa w czasie tej kampanii.
Mongołowie po zwycięstwie i zabraniu łupów, obcięli każdemu zabitemu
jedno ucho, aby zorientować się, ilu poległo. Następnie wraz z zatkniętą
na włóczni głowa Henryka pojawili się pod grodem w Legnicy, wzywając
jego załogę do poddania się. Gdy spotkali się z odmową, spustoszyli
okoliczne wsie, a następnie podążyli w kierunku Otmuchowa, co było
wielkim zaskoczeniem dla mieszkańców Czech, Łużyc i Turyngii,
spodziewających się najazdu mongolskiego. Dopiero w kilka dni po
odejściu Mongołów spod Legnicy, przystąpiono do grzebania poległych.
Najwięcej trudności napotkano przy szukaniu zwłok księcia Henryka II,
które były bez głowy i odarte z ubrania. Dopiero dzięki wskazówce wdowy
po nim, księżnej Anny, która poinformowała, że jej zmarły małżonek miał
sześć palców u lewej stopy, odnaleziono zwłoki księcia. Został on
pochowany wraz jego towarzyszami w kościele franciszkańskim św. Jakuba.
Po bitwie legnickiej armia mongolska
dokonała jedynie krótkiego wypadu dywersyjnego na Łużyce i wycofała się
przez Morawy na Węgry. Pod Pesztem spotkały się trzy armie mongolskie.
11 kwietnia pod Mohi nad rzeką Sajo wojska Batu-chana zadały klęskę
armii króla Beli IV. W zdobytej części Węgier Mongołowie urządzili sobie
bazę wypadową do następnych wypraw. Stamtąd wyruszyli na Chorwację,
Słowenię, dotarli podjazdami pod Wiedeń i Udine we Włoszech, spustoszyli
Bułgarię. Wtedy to również miał miejsce ponowny najazd mongolski na
ziemie polskie. Przeprowadzono go jednak znacznie mniejszymi siłami, a
jego celem była Małopolska. Zaskoczyło to miejscową ludność, a
szczególnie mieszkańców Krakowa, którzy nie przygotowani do obrony,
ponieśli znaczne straty. Celem tego najazdu było rozpoznanie
południowych ziem Polski, co było konieczne wobec planów Mongołów
przezimowania na Węgrzech. Wszystko wskazywało na to, że następnym celem
Mongołów będzie Europa Zachodnia, jednak ogromne straty, oddalenie od
koczowisk, bunty w ujarzmionej Rusi i w Azji, wreszcie wieść o śmierci
chana Ugedeja i zaczynającej się rywalizacji o jego schedę, skłoniły
wodzów mongolskich do odwrotu.
Najazd mongolski doprowadził do dużych
zniszczeń na ziemiach polskich ale nie doprowadził, jak to się stało w
przypadku Rusi, do uzależnienia kraju od najeźdźcy. Wskutek podboju
Tatarzy stali się na dłuższy okres sąsiadami Polski, co ułatwiło im
dalsze napady na ziemie polskie.
Najbardziej osłabiona z wydarzeń 1241 r.
wyszła monarchia Henryków śląskich. Rządy śląskie w Małopolsce
przetrwały zaledwie kilka miesięcy i załamały się w wyniku wyprawy
wojennej Konrada Mazowieckiego. Nietrwałe okazało się władztwo synów
Henryka Pobożnego w południowo-zachodniej Wielkopolsce, którą udało się
odzyskać książętom wielkopolskim – Przemysławowi i Bolesławowi.
Późniejsze lata doprowadziły to do jeszcze większego rozdrobnienia
dzielnicowego, a więc jeszcze bardziej osłabiło możliwości obronne ziem
polskich. Na szczęście walki o władzę między potomkami Czyngis-chana i
niepokoje na Rusi odsunęły na długo widmo ponownego najazdu na Polskę.

Najazd
mongolski na Polskę w 1259/1260 roku
Do drugiego najazdu
mongolskiego na Polskę doszło zimą 1259/1260 r., kiedy następca Batu-chana,
Berke-chan, wysłał przeciwko księciu włodzimiersko-halickiemu Danielowi
Romanowiczowi nie chcącemu mu się podporządkować, swojego wodza Burundaja.
Chcąc osłabić pozycję księcia wobec Mongołów, postanowili oni w pierwszej
kolejności usunąć jego sojuszników. Do najważniejszych z nich zaliczano
Węgry oraz księcia krakowskiego Bolesława V Wstydliwego. Chan Berke wysłał w
1259 r. poselstwo do króla Węgier Beli IV. Zaproponował mu sojusz, którego
gwarancją miało być małżeństwo królewicza węgierskiego z córką chana. W
zamian Berke obiecywał pokój, a przyszły zięć chana, w zamian za piątą część
łupów, miał wziąć udział w wojskami węgierskimi w wyprawie mongolskiej na
Bolesława Wstydliwego.
W Małopolsce liczono
się z możliwością najazdu mongolskiego. Gdy w 1258 r. na Ruś halicką
przybyły oddziały Burundaja, krakowianie rozpoczęli przygotowania do obrony.
Szybko jednak o tym zapomniano, kiedy nadeszły wiadomości o opuszczeniu
przez Mongołów ziem litewskich i ruskich. Książęta polscy ponownie włączyli
się w wir walk wewnętrznych wspierani przez posiłki przysłane przez Daniela.
Jeszcze w październiku 1259 r. Bolesław Pobożny, książę wielkopolski,
Bolesław Wstydliwy oraz Siemowit mazowiecki wraz z posiłkami Daniela
wyruszyli przeciwko Kazimierzowi Konradowicowi, pustosząc ziemię łęczycką.
Kiedy 30 listopada mieli się oni zjechać aby podyktować warunki pokoju
pokonanemu księciu łęczyckiemu, armia Burundaja znajdowała się już w Polsce.
Trudno ocenić wielkość armii Burundaja. Według skromnych szacunków liczyła
ponad 6 tys. ludzi, a obok wojsk tatarskich w wyprawie wzięły oddziały
ruskie, litewski i prawdopodobnie Jaćwingów (wg Długosza). Oddziały
mongolskie szły przez Włodzimierz, a następnie Chełm, który był
najważniejszym grodem Daniela. Wbrew jednak przewidywaniom nie przystąpiły
one do oblężenia grodu a szybko ruszyły na Polskę, chcąc wykorzystać zamęt
jaki zaistniał na tych ziemiach. Prawdopodobnie posiadali oni dość dokładne
informacje o sytuacji w Polsce uzyskane za pośrednictwem ludności ruskiej.
Celem ataku stała się Małopolska, pozbawiona władcy, Bolesława Wstydliwego,
który wyruszył na umówiony na dzień św. Andrzeja, zjazd książęcy, który
prawdopodobnie miał się odbyć w Sieradzu.
Wojska mongolskie po
przekroczeniu Wisły w Zawichoście, gdzie złupili świeżo ufundowany klasztor
klarysek, rozsypały się po całej Małopolsce. Brak niestety dokładnych
wiadomości o liczebności oddziałów mongolskich i dokładnej ich marszrucie. W
czasie kiedy Mongołowie łupili kraj, część ich wojsk wraz z oddziałami
ruskimi, spaliła Sandomierz i okoliczne kościoły i przystąpiła do oblegania
sandomierskiego grodu. Właściwy szturm nastąpił dopiero po przybyciu na
miejsce głównych sił Burundaja, co nastąpiło w końcu stycznia 1260 r.
Ostatecznie zdobyli oni gród podstępem. Wg Kroniki wielkopolskiej i
Długosza, uczestniczący w oblężeniu książęta ruscy, widząc determinację
obrońców, wysłali do nich posłów, a następnie sami się udali do dowódcy
załogi grodu – Piotra z Krempy, któremu doradzali, aby w zamian za uzyskaną
od Tatarów rękojmię bezpieczeństwa wydali gród i znajdujący się tam majątek.
Obrońcy postanowili przyjąć warunki Tatarów. Jednak kiedy obrońcy i ludność
zaczęła wychodzić z grodu, Tatarzy z zaskoczenia wymordowali ich wszystkich.
5 lutego główne siły
mongolskie odeszły spod Sandomierza i skierowały się na północny-zachód w
stronę klasztoru benedyktyńskiego na Łysej Górze. Towarzyszyły im posiłki
ruskie. Klasztor, wraz z przyległym grodem został bardzo szybko zdobyty a
ludność wymordowana. Około 10-12 lutego, siły Burundaja ale prawdopodobnie
bez posiłków ruskich, które odeszły na Ruś, wyruszyły w kierunku Krakowa. Po
drodze zostały spustoszone klasztory cystersów w Wąchocku, Jędrzejowie i
Sulejowie oraz bożogrobców w Miechowie. Samego Krakowa nie udało im się
zdobyć, jednak złupili okoliczne miejscowości, spalili wiele kościołów oraz
wymordowali sporo ludności. Spustoszeniu uległ klasztor cystersów w Mogile.
Spod Krakowa jedne z oddziałów tatarskich zapędził się aż pod Bytom, leżący
już w księstwie opolskim, prawdopodobnie w pościgu za uciekającymi
Małopolanami.
Na podstawie
Długosza i Rocznika Krasińskich można ustalić, że Tatarzy przebywali na
ziemiach polskich przez trzy miesiące i w końcu lutego rozpoczęli odwrót na
stepy nadwołżańskie. Najście wojsk tatarskich na ziemie polskie wywarło
ogromne wrażenie w całym kraju. Wkrótce po odwrocie wojsk Burundaja odbył
się zjazd książąt polskich, którzy wraz z biskupami radzili nad środkami,
które umożliwiły by odparcie ponownego najazdu w przyszłości. Uczestnicy
zjazdu zwrócili się o pomoc nawet do papieża Aleksandra IV. Ten w bulli z 10
sierpnia 1260 r. nakazał zakonowi krzyżackiemu w Prusach udzielenie w
przyszłości książętom polskim silnej pomocy. Podobne pismo papieskie
otrzymali margrabia brandenburski oraz król czeski. Mieli oni, w razie ataku
tatarskiego, stanąć na czele sił krzyżowców i pospieszyć na pomoc książętom
polskim. Do montowanej koalicji antytatarskiej chciano jeszcze przyciągnąć
Belę IV, ostrzegając go przed układaniem się z Mongołami.
Chociaż najazd
mongolski na Małopolskę znacznie spustoszył kraj to jednak bardzo szybko
liczni koloniści odbudowali ją ze zniszczeń. Rozwinęła się akcja
zagospodarowywania terenów dotychczas słabo zaludnionych. Sam książę
Bolesław Wstydliwy, zaczął prowadzić bardziej samodzielną politykę, mniej
opierając się na pozycji Kościoła i możnych. Spotkało się to z
niezadowoleniem możnych krakowskich. W 1273 r., doszło do otwartego buntu, a
część możnych wezwała na tron krakowski księcia opolskiego Władysława. W
krwawym starciu wojska Bolesława pokonały jednak wojska buntowników.
Politykę Bolesława Wstydliwego kontynuował jego następca, książę sieradzki
Leszek Czarny, który opierał się na rycerstwie i mieszczaństwie, co
pozwoliło mu stłumić bunty w roku 1282 i 1285. na początku swojego panowania
Leszek Czarny musiał stawić czoła najazdowi wojsk ruskich wspomaganych
posiłkami tatarskimi. Napaść na Małopolskę zorganizował książę halicki Lew
Danielowicz, który po śmierci Bolesława Wstydliwego zamierzał zagarnąć tron
krakowski. W tym celu Lew pozyskał pomoc Tatarów nadczarnomorskich, którzy
przysłali oddziały pod wodzą Konczaka, Kozeja i Kubatana oraz zmusił do
udziału w wyprawie księcia łuckiego Mścisława i włodzimierskiego
Włodzimierza. Wojska rusko-tatarskie zimą 1280 r. przeprawiły się przez
zamarzniętą Wisłę pod samym Sandomierzem, a następnie ruszyły w kierunku
Krakowa celem jego zajęcia. Koło Koprzywnicy oddziały Włodzimierza,
zamykające kolumnę, natknęły się w lesie na osiek, w którym schroniła się
okoliczna ludność wraz z dobytkiem. Książę włodzimierski wydzielił znaczne
siły do oblegania tej leśnej warowni, którą udało się po ciężkiej walce
zdobyć. Uszczupliło to znacznie siły Lwa Danielowicza, które w starciu z
rycerstwem krakowskim i sandomierskim poniosły klęskę 23 lutego 1280 r. pod
Goślicami. Bitwa ta miała ogromne znaczenie moralne, gdyż po raz pierwszy
wojska tatarskie zostały pokonane i zmuszone do odwrotu. Najazd
mongolski na Polskę w 1287/1288 roku
Trzeci najazd mongolski miał miejsce na
przełomie 1287 i 1288 r. Najazd ten ściśle związany jest z wydarzeniami
jakie miały miejsce na Węgrzech. Po śmierci Beli IV tron objął jego syn
Stefan V (1270-1272), który pozostawił po sobie dziesięcioletniego następcę
tronu Władysława IV. Rozpoczął on wieloletnią walkę o władzę między możnymi
węgierskimi. Był on marionetką w rękach możnowładców jednak starał się
wzmocnić swoją pozycję przez ścisłe związanie się z węgierskimi Połowcami, z
których wywodziła się jego matka. Zdecydował się nawet porzucić swoją żonę i
związać się z Eduą, córką jednego z wodzów Połowców. Popieranie tego ludu
doprowadziło do wybuchu konfliktu z Kościołem i możnymi, który zakończył się
uwięzieniem króla i pokonaniem Połowców. Władysław próbował zawierać sojusze
z niektórymi rodzinami możnowładczymi jednak to jeszcze bardziej go od nich
uzależniało. Skłoniło to go do ponownego sojuszu z Połowcami i szukania
pomocy u Tatarów. W styczniu 1285 r. zwrócił się on o pomoc do Nogaja,
jednego z najważniejszych wodzów mongolskich i do Telebogi, władcy Złotej
Ordy. Wodzowie mongolscy licząc na wzmocnienie swoich wpływów na Węgrzech,
chętnie przystali na propozycję. Zmusili oni do pomocy książąt ruskich: Lwa
i Mścisława, synów Daniela oraz Włodzimierza, syna Wasylka. Kiedy w marcu
lub kwietniu oddziały ruskie wyruszyły na miejsce zbiórki z wojskami
tatarskimi, książę mazowiecki Bolesław II zaatakował ziemie ruskie i
spustoszył przygraniczne tereny. Wypad ten był prawdopodobnie uzgodniony z
księciem Leszkiem Czarnym, który sam nie wziął udziału w wyprawie gdyż był
zajęty tłumieniem buntu możnych. Z tego powodu, część oddziałów ruskich
zmuszona była powrócić do domu, co doprowadziło do klęski wyprawy
mongolskiej na Węgrzech. Zostali oni tam pokonani przez wojska węgierskie.
Władysław mimo tej porażki, prowadził dalej wojnę domową, ale z początkiem
1287 r., nie mogąc dać sobie już rady, zdecydował się na zawarcie sojuszu z
Nogajem. Doprowadziło to do rzucenia klątwy na Władysława i przejścia do
opozycji wobec niego całego społeczeństwa. Władysław musiał wycofać się do
północno-wschodniej części kraju, bliżej przełęczy karpackich, a więc rejony
gdzie miał bliżej do wojsk Nogaja. Ten ostatni miał zamiar przekroczyć
Karpaty w rejonie Spiszu, co oznaczało, że przemaszerować musiał przez
południową Małopolskę. Aby zapewnić sobie bezpieczny przemarsz przez
dzielnicę Leszka Czarnego, Nogaj zwrócił się o pomoc do Telebogi.
Plan Telebogi wyglądał prawdopodobnie
następująco. Pierwsze miały uderzyć oddziały Telebogi, których zadaniem było
– przez zaatakowanie Sandomierza i Krakowa – związanie sił Leszka Czarnego.
Miało to zapewnić wojskom Nogaja, posuwającym się wzdłuż Karpat, drogą na
Przemyśl przekroczenie Karpat w rejonie Sącza i udanie się na Węgry.
Realizacja tego planu od początku się nie udała. Trudno oszacować liczebność
wojsk tatarskich z powodu braku wiarygodnych źródeł. Jednak można je
oszacować, łącznie z posiłkami ruskimi na 12-16 tys. wojowników. Armia
Telebogi w drugiej połowie listopada 1287 r. dotarła na Ruś Halicką. Po
przyłączeniu się posiłków ruskich, przyprowadzonych przez książąt Rusi
halicko-włodzimierskiej: Lwa, Mścisława i Włodzimierza, Teleboga wyruszył 7
grudnia drogą na Lublin i Zawichost do Małopolski. Prawdopodobnie pod
Lublinem a może Zawichostem wysłał on oddział w kierunku Mazowsza, który
miał spustoszyć dzielnicę Bolesława II mazowieckiego, który w 1285 r. napadł
na Ruś. Dlatego z Tatarami wysłano również część oddziałów ruskich. Główne
siły tatarskie, nie mogąc przeprawić się przez Wisłę pod Zawichostem,
ruszyły w górę Wisły, a następnie Sanu. Tam przekroczono San po lodzie, a
następnie Wisłę powyżej Sandomierza. Część armii przystąpiła do oblegania
grodu, a reszta zajęła się pustoszeniem ziemi sandomierskiej. Dopiero około
21 grudnia armia Telebogi ruszyła na Kraków, co było dużą opieszałością i
miało zapewne na celu pokrzyżowanie planów swojego konkurenta Nogaja. W
rejonie Torżka, Teleboga otrzymał informację, że wojska Nogaja podeszły już
pod Kraków. Wieść ta natychmiast spowodowała odwrót armii Telebogi z
Małopolski i powrót na Ruś.
Na podstawie Żywota błogosławionej Kingi
(wdowy po Bolesławie Wstydliwym), można wywnioskować, że armia Nogaj weszła
do Małopolski około 6 grudnia. Zanim wojska tatarskie dotarły przez Przemyśl
do Sącza, miejscowe rycerstwo i klaryski wraz z Kongą, schronili się w zamku
w Pieninach koło Krościenka. Także Leszek Czarny zdecydował się opuścić
Kraków i pospieszył na Węgry, nie wierząc, że sam sprosta najazdowi
mongolskiemu. Tymczasem armia mongolska po zajęciu Sącza, z nieznanych
powodów przerwała marsz na Węgry. Być może z powodu powolnego marszu
Telebogi, Nogaj wysłał część swoich oddziałów w kierunku Krakowa i Sieradza.
Pod Kraków dotarły one 24 grudnia, gdzie jednak odniosły one spore straty w
czasie oblegania miasta. Dopiero po powrocie wojsk spod Krakowa, Nogaj
wyruszył z Sącza w kierunku Spiszu, aby przedostać się na Węgry. Kiedy
oddziały tatarskie dotarły do Podolinca na Spiszu i go spaliły, doszły
Nogaja wieści z Węgier oznajmujące mu, że Władysław IV dostał się do
niewoli, a przeciwko jego wojskom idzie armia węgierska pod wodzą wojewody
Jerzego z Savoru. Wobec tego faktu Nogaj uznał dalszą wyprawę za bezcelową i
rozpoczął odwrót w stronę Sącza, a stąd na Ruś. Oddziały Nogaja najpóźniej 8
lutego 1288 r. opuściły Małopolskę. Niemal równocześnie zdołał wydostać się
z niewoli Władysław IV, który natychmiast pospieszył na Spisz w nadziei
spotkania swoich tatarskich sojuszników. Zamiast nich napotkał oddziały
węgierskie swoich przeciwników i ponownie dostał się do niewoli.
Niełatwo jest ocenić skutki najazdów
mongolskich na ziemie polskie w XII
|